Ojej, maj już minął, a ja nie pokazałam moich anielic komunijnych!
W tym roku miałam okazję uszyć dwie. Wyszły niemal tak samo, z małymi różnicami w detalach.
Postawiłam na prostotę - żadnych świecących atłasów, ozdóbek. Bardzo podobają mi się proste, skromne sukienki. Cieszę się, że alby to już niemal powszechność:)
Z młodszą siostrą:)...
Druga anielica niemal identyczna...
Żegnamy tematy komunijne, czerwiec miesiącem ślubnym! :)
Pozdrawiam serdecznie
Mała Sowa
Etykiety
anielice
(22)
biało - niebiesko
(1)
CANDY
(7)
dla dzieci
(3)
dom
(16)
domki
(1)
dynie pękate pampkiny
(5)
dziadka
(3)
dzień babci
(2)
Folkowo
(1)
girlandy
(9)
igielniki
(1)
Ja w MM
(1)
jeżyki
(3)
konik Dala
(3)
koszyczki
(1)
kotki
(5)
Królik Maileg
(5)
kury
(2)
lalaloops
(1)
literki
(3)
Mijaki ślimaki
(14)
owoce
(7)
papierowo
(3)
patchworki
(2)
poduszki
(9)
pomysły
(7)
ptaszkowe serduszka
(1)
rozmaitości
(6)
serca - zajączki
(1)
serca skrzydlate
(1)
serduszka
(30)
sowy
(12)
szydełko
(3)
Ślub
(3)
Święta BN
(14)
TILDA
(16)
Walentynki
(1)
wianki
(11)
wielkanoc
(5)
wymiany
(1)
zajączki
(12)
zt
(2)
zwierzaki
(6)

niedziela, 5 czerwca 2016
sobota, 7 maja 2016
Truskawki, gdzie jesteście?
Nie mogę doczekać się tych prawdziwych! Wprawdzie "na straganie w dzień targowy" coś tam sprzedają, ale nie mam przekonania... Niech tylko się pojawią, obowiązkowo 1 kg dziennie!:)
Jak co roku, z tej wielkiej tęsknoty powstały szmaciane .
Wyszły troszkę większe niż zazwyczaj.
Udało mi się uszyć zaledwie trzecią część tego, co wykroiłam. Chwilowa przerwa we wszelkich działaniach i przymusowy pobyt w domu sprzyjają szyciu, więc to właśnie robię...
Skrzyneczkę pomalowałam szarą farbą akrylową. Chciałam ją jakoś ozdobić, ale mam talentu w tej dziedzinie, zrobiłam więc białe kropeczki. I tyle:)
Moje truskawkowe zbiory są dość duże, mimo to nadal szyję zawzięcie. Po co?
Truskawki można połączyć w girlandy, długie krótkie. I takie właśnie zawisną w małasówkowym, kuchennym oknie. Bo w moim domu nie pojawi się nawet centymetr firanki - nienawidzę:) Spalić! Pociąć! :)
Chciałabym pokazać jeszcze kaktusa, którego uszyłam dość dawno temu. Pierwszy trafił do miłośniczki tych kłujących stworów... A drugi został u mnie. Doniczka nie pasuje, ale jest pożyczona tylko do zdjęcia:
Zestaw wiosennych poduszek i patchwork - oczywiście wszystko uszyła moja Mama:)
Pozdrawiam słonecznie i miłego wypoczynku Wam życzę!
m.s.
Jak co roku, z tej wielkiej tęsknoty powstały szmaciane .
Wyszły troszkę większe niż zazwyczaj.
Udało mi się uszyć zaledwie trzecią część tego, co wykroiłam. Chwilowa przerwa we wszelkich działaniach i przymusowy pobyt w domu sprzyjają szyciu, więc to właśnie robię...
Skrzyneczkę pomalowałam szarą farbą akrylową. Chciałam ją jakoś ozdobić, ale mam talentu w tej dziedzinie, zrobiłam więc białe kropeczki. I tyle:)
Moje truskawkowe zbiory są dość duże, mimo to nadal szyję zawzięcie. Po co?
Truskawki można połączyć w girlandy, długie krótkie. I takie właśnie zawisną w małasówkowym, kuchennym oknie. Bo w moim domu nie pojawi się nawet centymetr firanki - nienawidzę:) Spalić! Pociąć! :)
Chciałabym pokazać jeszcze kaktusa, którego uszyłam dość dawno temu. Pierwszy trafił do miłośniczki tych kłujących stworów... A drugi został u mnie. Doniczka nie pasuje, ale jest pożyczona tylko do zdjęcia:
Zestaw wiosennych poduszek i patchwork - oczywiście wszystko uszyła moja Mama:)
Pozdrawiam słonecznie i miłego wypoczynku Wam życzę!
m.s.
niedziela, 1 maja 2016
Nowe wianki
Witam już majowo!
Dzisiaj wianki - wcale nie takie nowe, zrobiłam je jakiś czas temu.
Zacznę od tkaninowego.
Materiał i kwiaty ( w tym sztuczną hortensję, której teraz nigdzie nie mogę znaleźć) czekały w pudełku już od jesieni. Dopiero wczesną wiosną zdecydowałam się uszyć bladozielony wianek.
I muszę przyznać, że jestem zadowolona:)
To nie koniec.
Od jakiegoś czasu bardzo podobają mi się wianki z pewnego internetowego sklepu, który specjalizuje się w ich wykonywaniu. Jednak ceny są dość wysokie... Przyjrzałam się dokładnie i stwierdziłam, że wianki nie są zrobione z jakiś nieosiągalnych materiałów. Wystarczy trochę sztucznych kwiatów, baza i klej na gorąco. I tak powstała pierwsza, nieśmiała próba:
W następnym zaszalałam na całego, zużyłam większość najcenniejszych kwiatowych zdobyczy:)
Zachęcam do wykonania, naprawdę nic trudnego. Kwiatów teraz pod dostatkiem (znacie moje zamiłowanie do sztucznych:).
Dziękuje za miłe komentarze i pozdrawiam serdecznie!
Mała Sowa
Dzisiaj wianki - wcale nie takie nowe, zrobiłam je jakiś czas temu.
Zacznę od tkaninowego.
Materiał i kwiaty ( w tym sztuczną hortensję, której teraz nigdzie nie mogę znaleźć) czekały w pudełku już od jesieni. Dopiero wczesną wiosną zdecydowałam się uszyć bladozielony wianek.
I muszę przyznać, że jestem zadowolona:)
To nie koniec.
Od jakiegoś czasu bardzo podobają mi się wianki z pewnego internetowego sklepu, który specjalizuje się w ich wykonywaniu. Jednak ceny są dość wysokie... Przyjrzałam się dokładnie i stwierdziłam, że wianki nie są zrobione z jakiś nieosiągalnych materiałów. Wystarczy trochę sztucznych kwiatów, baza i klej na gorąco. I tak powstała pierwsza, nieśmiała próba:
W następnym zaszalałam na całego, zużyłam większość najcenniejszych kwiatowych zdobyczy:)
Zachęcam do wykonania, naprawdę nic trudnego. Kwiatów teraz pod dostatkiem (znacie moje zamiłowanie do sztucznych:).
Dziękuje za miłe komentarze i pozdrawiam serdecznie!
Mała Sowa
piątek, 22 kwietnia 2016
Anielica i Sowiszki
Witam!
Kolorowe Sowiszki (tak je nazwałam) uszyłam specjalnie do mojej nowej sypialni. Chociaż cała kolorystyka została już dograna (niebiesko - szaro - beżowa), to chciałam mieć jakiś kolorowy akcent. Zygzak chevron wpadł jakoś niespodziewanie w moje ręce, nawet nie spodziewałam się takiego efektu.
No a zamknięte oczęta sugerują oddanie się w objęcia Morfeusza...:)
Ps. Piegowatej sowy to ja jeszcze nie widziałam, ale zawsze musi być ten pierwszy raz:)
Anielica powstała niemal równocześnie. Takiego połączenia jeszcze nie stosowałam, ale żółty z szarym wygląda naprawdę ładnie.
Uczesanie, charakterystyczne tylko dla moich anielic, pozwoliło na upięcie czegoś w rodzaju pół wianka z różyczek:
Tyle szycia!
Nie da się ukryć - dawno mnie nie było.
Dopadł mnie syndrom wypalenia i blogowstrętu. Za dużo, za szybko i za często.
W dodatku czas Małasówki zbliża się coraz szybciej...
Taka już jestem, że musi być dokładnie tak, jak chcę. I będzie, bo mimo że nadzoruję piętnaście rzeczy na raz, wszystko w końcu zgrywa się idealnie.
Czasu na szycie nie mam i rzadko udaje mi się coś stworzyć. Nie wiem, co będzie dalej, ale postaram się nie zniknąć na dobre.
Pozdrawiam serdecznie!
m.s.
Subskrybuj:
Posty (Atom)